niedziela, 10 marca 2013

Najwyższy czas.


Zdjęcia są sprzed kilku dni kiedy to wesoło świeciło słońce a nie nagle za oknem pojawił się delikatnie prószący śnieg. Jest to jak najczęściej w moim wypadku casualowy look. Choć bordowa sukienka w koronkę bez towarzystwa oversizowego sweterka idealnie się nadaje na bardziej oficjalne wyjście. Moje czarne wykończone brokatem sztyblety są moim ulubionym i najwygodniejszym obuwiem jeśli czeka mnie długi spacer po mieście. Kilka dodatków, w miarę pojemna torba na ramię i można ruszać.
Dziś będzie o tym co jest naprawdę istotne w moim życiu a dokładnie mam na myśli, ciągłą walkę o figurę. Ostatnio spotkałam się z stwierdzeniem, że jestem posiadaczką: "potężnych nóg", ale jakoś nie mam zamiaru się tym szczególnie przejąć. Dlaczego skoro ktoś niezbyt przyjemnie tak o mnie napisał? A własnie dlatego, że od dwóch lat walczę z swoim ciałem. I jeszcze dwa lata temu nie ośmieliła bym się pomyśleć, że będę miała takie ciało jak teraz. Tak owszem nie mam sylwetki o rozmiarze S, nie mam filigranowych nóg, czy też tali osy, ale jestem zadowolona z siebie. Na tyle by patrząc w lustro nie krzywić się i nie narzekać co to bym nie zmieniła, lecz napawać się z satysfakcją ile osiągnęłam. Jak już wspomniałam dwa lata temu postanowiłam zacząć się odchudzać, był to impuls choć już wcześniej podejmowałam próby walki z kg. Tym razem miałam motywację a także osiągnęłam już wagę, której nie raz, nie ma dorosły mężczyzna (jak by ktoś był ciekaw a ja nie mam czego się wstydzić to przy wzroście 165 cm warzyłam około 80 kg, gdy teraz jest to 65 kg). Z dnia na dzień powiedziałam sobie dość i przerzuciłam się na dietę kopenhaska, udało mi się na niej wytrwać przez cztery dni. Z każdym dniem (choć były to tylko cztery) czułam się coraz bardziej osłabiona, bałam się, że znowu nie wytrwam i po prostu zakończy się to fiskiem jak moje poprzednie starania. Na szczęście dostałam bardzo dobrą radę, bym odżywiała się z głową według swojego smaku i możliwości. Tak właśnie zaczęłam zmianę nawyków żywieniowych, żadnych diet. A z czasem przyszły ćwiczenia i tak przez następne pół roku cieszyłam się z utraty kilogramów jak i centymetrów na całym ciele. Teraz po ponad rocznej przerwie od ćwiczeń i bardziej zaostrzonego planu odżywiania postanowiłam powrócić do dawnego bardziej zdrowego tryby życia. Nie dlatego, że jestem z siebie nie zadowolona, ale bardziej ze względu na to jaką satysfakcję przynoszą mi ćwiczenia czy też rozsądniejsze jedzenie. Lubię czuć, że zapracowałam sobie na swoje szczęście.

sweterek - kappahl
buty - deichmann
torebka - house 
okulary, naszyjnik, bransoletki - no name

1 komentarz:

  1. niesamowite, jak udało ci się schudnąć! Wyglądasz przepięknie i dajesz nadzieję:))))))

    OdpowiedzUsuń