Zdjęcia nieco odbiegają od pogodowej aury panującej za oknem. Gdy to brak odzieży wierzchniej nie powodował chwilowego zamarznięcia, czy też jego brak nie groził nagłym zachorowaniem. Lecz bieganie w spódniczce i lekkiej koszuli przed wejściem uczelni nie było problemem.
W sprawie koszuli chyba mogę sobie pozwolić na stwierdzenie, że jest moim DIY. W końcu po jej zakupie sama ją zwężałam, przeszywałam i malowałam szczegóły. A w towarzystwie spódniczki wydaje mi się, że tworzą dość niebanalną całość. Wiem, że będąc posiadaczką "małych" bioder, powinnam wystrzegać się tego rodzaju printów, zamiast ochoczo je zakładać. Ale, że jestem osobą którą zazwyczaj zwie się, przekora to wiadomo, że gdy coś mi się zabroni ja to pewnie zrobię. W tym wypadku konsekwencją są zaakcentowane biodra, które mimo przeciwstawienia się printowej regule wyglądają, moim zdaniem dość dobrze.
Mam nadzieję, że zaczyna być widać moje starania co do wybory miejsc czy też zdjęć (choć nie jest to moja zasługa lecz oczywiście Pana Fotografa). Tak samo wygląd bloga po kilku już metamorfozach nabrał całkiem innego charakteru, choć mam nadzieję, że aktualna szata graficzna zostanie już na dłużej i będzie milsza dla oka.
koszula - DIY
spódniczka - New Look
kozaki - Quazi
kolczyki - Kappahl
Bardzo fajny blog, Będę tu zaglądała ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna spódniczka i bardzo fajny blog:) Będę zaglądać dość często:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i oczywiście zapraszam :)
Usuń