Tytuł może trochę zbić z tropu, ale wydaje mi się najbardziej odpowiedni do tego co chcę dzisiaj przedstawić. Powyższe zdjęcie, nie przedstawia mojego świeżo zrobionego prania ani też nie jest to wyprzedaż szafy. Jest to po prostu część moich skarbów, którym śmiało mogę dać miano DIY. Naszyjnikiem czy też koszulą już się chwaliłam, ale czas pokazać je nieco z bliska. Na pierwszy ogień idzie naszyjnik, który zrobiłam w kilka minut. Świecidełka, które do niego przykleiłam to albo część od jakiś starych kolczyków lub klipsy, które oderwałam od starych butów.
Następna będzie koszula i sweterek w których zrobiłam praktycznie identyczne zabiegi. Sweterek jak i koszule musiałam pozwężać, bo nie nadawały się w żadnym bądź wypadku do noszenia tylko do leżenia w szafie. Doszyłam perełki by dodać nieco charaktery i tak o to powstał efekt końcowy.
Na końcu będzie sweterek, który był moim pierwszym DIY plus spódnica, która jest ostatnim dziełem. Przy sweterku dużo wymyślać nie musiałam, bo doszyłam jedynie delikatne koronki i więcej udziwnień nie robiłam. Zaś przy spódnicy chwilkę się namęczyłam a zarazem zaszalałam. Najpierw potraktowałam ją środkami chemicznymi, przez które myślałam, że zwykła prosta dżinsowa spódnica się wybieli, ale wyszedł niespodziewany róż. Po kilkukrotnym płukaniu, zabrałam się za przetarcia, które idealnie się wpasowały mimo i tak już pstrokatego wzorku. Aktualnie jestem w trakcie przeróbek marynarki, mam nadzieję, że niedługo będą i nią mogła się pochwalić. A teraz już tylko mogę się spytać, jak wam się podobają moje male DIY zmagania?
wspaniałe!!!♥ pozdrawiam:* Ola koszula the best
OdpowiedzUsuń